* Nina *
Obudził mnie dźwięk przychodzącego połączenia. Nie sprawdzając kto dzwoni przeciągnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo?-powiedziałam zaspanym głosem.
- Cześć Ninka.-usłyszałam wesoły głos Ignaczaka.
- Krzysiek porąbało cię jest 5:30.-sprawdziłam która jest godzina.
- Ze mną wszystko dobrze. Chciałem cię poinformować, że za pół godziny zabieram cię na spacer.-czułam, że kiedy to mówił złośliwie się uśmiechał.
- Człowieku co ja ci zrobiłam?-załamałam się.
- Hm wyjechałaś na parę lat i nie dawałaś znaku życia. Mam dalej wymieniać?-zapytał.
- Dobra. Czekam przed blokiem.-rozłączyłam się. Wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam
ubrania, po czym je założyłam. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam delikatny makijaż. Odpięłam telefon od ładowarki i sprawdziłam która godzina. Na ekranie urządzenia widniała 5:55. Wyszłam z mieszkania delikatnie zamykając drzwi. Wyszłam przed blok i czekałam na przyjaciela. Kiedy tak czekałam dostałam wiadomość od Kubiaka.
Dziku:
" Cześć młoda co u ciebie?"
" Cześć. Wszystko dobrze. No może nie licząc tego, że Igła wyrwał mnie z łóżka o 5:35 i czekam na niego już od sześciu minut."
" W takim razie nie przeszkadzam. Prawie bym zapomniał. Zapraszam cię na moje urodziny do Rzeszowa."
" Człowieku ale twoje urodziny sa dopiero za miesiąc"
" Wiem ale wolę być pewny, że przyjdziesz XD"
"Zastanowię się. A teraz kończę bo wielmożny pan Ignaczak raczył się zjawić dziesięć minut po czasie"
"Dobra. Zadzwoń wieczorem."
"A jak nie zadzwonię?"
"To ja zadzwonię XD"
"Okej XD. Pa"
"Pa"
- Nareszcie. Miałeś być dziesięć minut temu.-powiedziałam kiedy Krzysiek wyszedł z samochodu.
- To ja tyle kilometrów jadę aby spędzić z tobą czas a ty tak mnie witasz? Nie ładnie.- oburzył się.
- Na pewno?-zapytałam się.-Mogę sie założyć, że skoro już nie grasz, obecnie nie masz co robić, Iwona pewnie pojechała z dzieciakami do rodziców więc pomyślałeś, ze jak za dawnych lat wyskoczysz ze mną na piwo. I tu muszę cię zmartwić mi nie wolno pić.-skończyłam swoją wypowiedź.
- Masz trochę racji ale przyjechałem w innym celu niż zabieranie cie na piwo. Musimy porozmawiać ale nie tu.-zaczął iść w stronę parku. Szliśmy dość długo. Kiedy doszliśmy do najrzadziej uczęszczanej części parku Krzysiek usiadł na ławce. Zrobiłam to co on..
- O czym chciałeś porozmawiać?-zapytałam po chwili.
- Musisz w końcu powiedzieć Michałowi, że Monika była z nim w ciąży.-powiedział.
- Zawsze byłeś przeciw temu co ci nagle odwaliło?-ponownie zapytałam.
- On musi wiedzieć.-Krzysiek uparcie dążył do swojego.
- Wiesz dlaczego mu o tym nie mówię. Chłopaki potrzebują kapitana a nie Michała który znienawidzi się za to, że pozwolił jej sie tym zająć. On zacznie siebie obwiniać i nikt mu nie wyjaśni, że to nie jego wina. A po za tym wyjawienie mu prawdy nie przywróci im życia.-oparłam się o górną cześć ławki.
- Proszę cie powiedz mu prawdę.-popatrzył mi prosto w oczy.
- Co ci tak na tym zależy?
- Po prostu nie mogę już dłużej trzymać tego w tajemnicy.
- Krzysiek proszę cię.-przytuliłam sie do niego.
- Postaram się.-również mnie przytulił.- Co byś powiedziała aby przejść się na trening chłopaków?
- Z wielka chęcią.-uśmiechnęłam się do niego. Jak postanowiliśmy tak też zrobiliśmy. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do budynku i usiedliśmy na trybunach. Obserwowaliśmy i komentowaliśmy grę siatkarzy.
- Widzę, że szykujesz sobie następcę. Nina założę się, że będziesz lepszym komentatorem od niego.-powiedział Winiarski kiedy nas usłyszał. Razem z Ignaczakiem zaczęliśmy się śmiać. Chłopaki w końcu skończyli trening. Krzysiek poszedł przywitać się z Blainem a ja wyszłam przed budynek i czekałam na przyjaciela. Niestety dzisiaj Nico znowu zaczął swoją gadkę.
*Ignaczak*
Po treningu chłopaków podszedłem do trenera aby się przywitać.
- Witam szanownego trenera.-uśmiechnąłem się.
- O cześć Krzysiek. Już na przeszpiegi cię przysłali?
- Nie, przyjechałem prywatnie. Jak trener myśli kto zajmie miejsce Antigi?
- Dlaczego do mnie kierujesz to pytanie a nie do prezesów?
- Oni i tak nic nie powiedzą a ty go znasz wiesz jakie popełnił błędy i co robił aby wygrać. A poza tym dobrze wiesz jaki powinien być dobry trener.
- Moim zdaniem Gruszka by się nadał. Ale nikogo nie można zmuszać. Szkoda tylko, że nie zgłosił swojej kandydatury żaden Polak.
- Szkoda, ale jak już sam powiedziałeś nie wolno nikogo zmuszać. Pewnie masz dużo do roboty więc nie będę cię dłużej zagadywał. Do zobaczenia na meczu.-pożegnałem się i poszedłem w umówione miejsce. Kiedy byłem przed budynkiem zauważyłem kłócących się Ninę i Nico. Niestety nic nie usłyszałem ale kiedy zauważyłem, że sytuacja się zaognia postanowiłem wkroczyć i ich uspokoić.
- Ludzie uspokójcie się.-powiedziałem podchodząc do nich.
- To powiedz mu aby w końcu dał mi spokój.-dziewczyna zrobiła błagalna minę.
- A mogę się dowiedzieć o co chodzi?-zapytałem
- Nie twój zasrany interes.-warknął Penchev.
- Uważaj do kogo z takim tonem się zwracasz.-ostro odpowiedziałem Bułgarowi.
- A ty nie wpieprzaj się w nasze sprawy.-młody siatkarz był zbyt pewny siebie.
- Jakbyś umiał się zachować to nie było by tej całej akcji.
- Jak ja umiałbym się zachować.-siatkarz parsknął śmiechem- To ciebie matka nie nauczyła, ze nie wtyka się nosa w nie swoje sprawy.-tym razem młody przesadził. Zamachnąłem się i przyłożyłem chłopakowi prosto w twarz. Z jego nosa zaczęła sączyć się krew. Nico przyłożył dłoń do nosa po czym spojrzał na nią. Kiedy zobaczył krew cwaniacko się uśmiechną.
- Co tak słabo? A tak zapomniałem jesteś już tak słaby i stary, że nawet z klubu cie wywalili.-miałem ochotę przywalić mu jeszcze raz ale poczułem jak ktoś odciąga mnie od chłopaka.
- Krzysiek nie warto.-powiedziała Nina. Musiałem przyznać jej rację. Nie warto niszczyć sobie życia przez jakiegoś niewychowanego gówniarza.- Miałeś chyba iść z chłopakami do klubu.
- Racja. Ale dasz sobie radę?-chciałem się upewnić.
- Jasne. Bedni zaraz wychodzi więc wrócę z nim.-powiedziała brunetka.
- No dobra to ja idę. Do zobaczenia wieczorem.-odwróciłem się i poszedłem do chłopaków.
*Bednorz*
Wychodząc z hali zobaczyłem zakrwawionego Pencheva. Widziałem, że jest wkurzony wie nic nie mówiąc przeszedłem obok niego. Przechodziłem parkiem kiedy zobaczyłem siedzącą na ławce Ninę.
- Mogę się przysiąść?-zapytałem.
- Tak.-odpowiedziała jakby nie obecna. Na jej koszulce zobaczyłem kroplę krwi.
- To Pencheva?-wskazałem na plamę. Dziewczyna spojrzała w skazane miejsce.
- Pewnie tak.
- Mogę wiedzieć co się stało?
- To długa historia.
- Mam czas.
- No dobra. Wszystko zaczęło się parę lat temu kiedy jeszcze byłam częstym gościem w Rzeszowie. Nico miał problemy z narkotykami, pomogłam mu a on się we mnie zakochał. Najpierw wyznał mi miłość a potem aby popisać się przed kolegami z drużyny zaczął mnie wyzywać itp. Po tym wydarzeniu przestałam tak często odwiedzać Ignaczaków. Oczywiście on teraz zgrywa wielka miłość i chce abym z nim była. Dzisiaj Krzysiek widział naszą kłótnię i zainterweniował. Penchev jak to ma w naturze zaczął wyzywać jego i jego najbliższych. Igła się wkurzył i mu przyłożył.-skończyła opowiadać.
- A gdzie jest Krzysiek?
- Poszedł z chłopakami do klubu.
- Nina co byś powiedziała na wyjście w weekend do kina?
- Niestety nie mogę. Dostałam zaproszenie od ojca do Olsztyna.
- To może dzisiaj?
- Z wielką chęcią.
- To podejdziemy do mieszkania, zostawię torbę i możemy iść.-jak powiedziałem tak też zrobiliśmy.
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam ale musiałam pozaliczać parę rzeczy.
Obiecuję poprawę.
Mam nadzieję, że rozdział sie spodobał.