piątek, 30 września 2016

Rozdział 6

* Nina *
Przed wyjściem Kubiak mówił jeszcze coś Bartkowi, ale nie wyglądało to jak zwykłe pożegnanie, raczej jakby go uprzedzał albo ostrzegał. Po wyjściu Michała Bednorz zamknął drzwi i odwrócił się w moją stronę.
- O co chodziło Kubiakowi?-zapytałam.
- Nic ważnego.-szybko skończył temat.
- Nie chcesz mówić to nie.-odwróciłam się i poszłam w stronę kuchni.
- O co ci chodzi?-zapytał chłopak.
- Mi? O nic.-krótko odpowiedziałam.
- To w takim razie dlaczego jesteś na mnie zła?-ponowił próbę utrzymania konwersacji.
- Ja? Zła na ciebie? A niby za co?-nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
- Za to, że nie chcę ci powiedzieć o czym rozmawiałem z Michałem.-podniósł ton.
- A co mnie niby to obchodzi?-odburknęłam.
- To po co wcześniej się pytałaś o czym gadaliśmy?-zadawał kolejne pytania.
- Bo myślałam, że to coś związanego ze mną.-niechętnie odpowiedziałam.
- Teraz mam pytanie związane z tobą.-zaczął- Co łączy ciebie i Kubiaka?
- Jesteśmy przyjaciółmi,-pewnie odpowiedziałam.
- Nie wydaje mi się.-Bartek nie dawał za wygraną.
- A co cię to do cholery obchodzi?-już nie wytrzymałam.
- Bo chciałbym wiedzieć czy będzie u nas częstym gościem.-odpowiedział.
- To nie twój zasrany interes. Zajmij się swoim życiem. A dla twojej wiadomości jesteśmy tylko przyjaciółmi. I z łaski swojej jeśli dalej masz zamiar zachowywać się jak ostatni debil i wtrącać się w nie swoje sprawy to lepiej się do mnie nie oddzywaj!-niepotrzebnie krzyknęłam i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na parapecie, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam swoją ulubioną piosenkę. Myślałam nad zaistniałą sytuacją i doszłam do wniosku, że nie potrzebnie tak wybuchłam. Postanowiłam więc przeprosić siatkarza. Poszłam do jego pokoju. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otworzył, delikatnie je uchyliłam i zobaczyłam, że siatkarza nie ma w pokoju. Była 22:45 więc postanowiłam iść spać i przeprosić go jutro.

* Bednorz *
Nie wytrzymałem już dłużej atmosfery która panowała w mieszkaniu i poszedłem na spacer. Czemu się tak na mnie wściekła? przecież nie muszę mówić jej wszystkiego. Ona też mi nie odpowiedziała na pytanie bo wątpię aby między nimi była tylko przyjaźń. Z przemyśleń wyrwał mnie Kłos.
- Bartek Nina przychodzi jutro na nasz trening?-zapytał podchodząc do mnie.
- Nie wiem na razie jesteśmy z kłóceni.-westchnąłem.
- Jeden dzień z nią jesteś i już nie możesz wytrzymać.-Kłos zaśmiał się.
- Co ja poradzę na to, że ona mnie tak wkurwia?-zapytałem.
- Spokojnie każdy z nas na początku jej nie nawidził a teraz jest naszą przyjaciółką.-odparł środkowy.
- Karol mam pytanie.-niepewnie zacząłem.
- Wal śmiało stary.-chłopak był uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Co jest między Niną a Kubiakiem.-Karolowi natychmiast mina zrzedła.
- Powiem ci bo jesteśmy przyjaciółmi. Oni są tylko przyjaciółmi nie ważne jakby to wyglądało. I radzę ci nie pytaj o to więcej.-ostrzegł mnie siatkarz.
- Ale dlaczego?-zapytałem ale przyjaciel nic mi nie odpowiedział. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i każdy rozszedł się do swojego mieszkania. Kiedy wszedłem do domu zorientowałem się, że Nina musi już spać postanowiłem więc zrobić to samo. Jutro z nią porozmawiam. Pomyślałem i usnąłem

Hejka.
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję posta ale wróg inaczej zwany szkołą zwyciężył wrześniową bitwę.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
Pamiętajcie komentarzami motywujecie mnie do dalszej pracy :-*.

poniedziałek, 19 września 2016

Rozdział 5

* Nina *
Michał wtulił się we mnie. Czułam jego łzy na moim ramieniu. Rzadko się zdarzało abym to ja go pocieszała ale jak już do tego doszło to zawsze chował twarz w moje włosy aby przypadkiem nikt nie widział, że płacze. Pewnie dalej pocieszałabym Michała gdyby do pokoju nie wszedł Bartek.
- Mam nadzieję, że wam nie przeszkodziłem?-zapytał speszony.
- Nie, o co chodzi?-zapytałam.
- Nina masz gościa.-poinformował mnie siatkarz.
- Zaraz przyjdę.-Bartek wyszedł z mojego pokoju zamykając drzwi.
- Michał jak będziesz czuł się na siłach to przyjdź.-powiedziałam do chłopaka wychodząc z pokoju.  Weszłam do salonu. Mimo, że od teraz to było również moje mieszkanie czułam się tu obco. W salonie siedział Krzysiek z żoną i dzieciakami. Zanim zdążyłam się przywitać podbiegła do mnie Dominika.
- Niiinaaa!-ucieszona dziewczynka stała teraz prze demną.
- Cześć.-kucnęłam a ta rzuciła mi się na szyję. Po chwili Dominika pościła mnie i ciągnąc za rękę zaprowadziła do reszty towarzystwa.
- Ninka jak się czujesz?-tym razem przytuliła mnie Iwona.
- Całkiem dobrze.-odpowiedziałam i nawet Iwona nie odsunęła się odemnie na jakąś bezpieczną odległość a koło mnie pojawił się Krzysiek.
- Dziewczyno czy ty wiesz jak ja się o ciebie martwiłem.-siatkarz wtulił się we mnie. Chyba już każdy dzisiaj mnie przytulał. Jednak nie zapomniałam o Bednorzu który dziwnie trzymał się na dystans i synu Ignaczaka który za mną nie przepada.
- I ciekawe po co? Przecież nic mi nie jest.-uśmiechnęłam się.
- Nie będę się z tobą kłócić.-odsunął się o demnie.- Możemy porozmawiać?
- Jasne chodź do kuchni.-poszliśmy do wspomnianego prze zemnie miejsca.
- Mogę wiedzieć czemu tu a nie do twojego pokoju?-zapytał Krzysiek siadając na krześle.
- Kubiak miał kryzys i potrzebuje spokoju.-krótko wyjaśniłam.
- Czyli ci powiedział.-wywnioskował libero.
- Widać, że bardzo to przeżywa.-wyciągnęłam dwa kubki z szafki i zalałam wcześniej zagotowaną wodą.-Proszę.-postawiłam przed Krzyśkiem kubek z kawą.
- Dzięki. Przed chłopakami udaje twardego ale widać, że obwinia się oto wszystko.-siatkarz upił łyk napoju.
- To nie jego wina, że Monika była taka uparta.-chciałam jeszcze coś powiedzieć ale przerwał mi telefon Krzyśka.
- Gruszka dzwoni pewnie jest ciekaw co z tobą.-poinformował mnie.
- Daj na głośno mówiący.-poprosiłam a siatkarz tak zrobił.

- Cześć Piotrek co u ciebie?-zapytał Krzysiek jak gdyby nigdy nic.
- U mnie po staremu. Dzieciaki nie mogą się doczekać aż poznają Ninę. A co u niej tak w ogóle? Wybudziła się już czy nie?-tak naprawdę jeszcze nigdy nie rozmawiałam ani nie widziałam się z Piotrem Gruszką co w moim przypadku było dziwne. Jego głos wydał mi się bardzo miły. W tle dało się usłyszeć śmiechy dzieci, pewnie mojego rodzeństwa bo czytałam, że Gruszka ma dwójkę dzieci.
- Jest źle.-Krzysiek udawał załamanego, co mu świetnie wychodziło. Zaczęłam się zastanawiać ile razy przy rozmowie ze mną tak robił.
- Co się stało?-w głosie Piotra było słychać strach.
- No wiesz.-Krzysiek zaczął budować napięcie a ja starałam się nie roześmiać.-  Wybudziła się , jest już u siebie w mieszkaniu i właśnie siedzi prze demną pijąc kawę.-powiedział po chwili z uśmiechem na twarzy.
- Człowieku wiesz jak mnie przestraszyłeś?-rozmówca Krzyśka odetchną z ulgą.
- Tylko się nie denerwuj.-Krzysiek zaczął się śmiać.-Dobra muszę kończyć.-siatkarz się rozłączył.

- Naprawdę aż tak chcesz się mnie pozbyć?-udawałam obrażoną.
- Kto kogo chce się pozbyć?-do pomieszczenia wszedł Kubiak.
- Widzę, że już ci lepiej.-uśmiechnęłam się kiedy siatkarz usiadł na krześle obok mnie.
- Można tak powiedzieć.-wziął mój kubek z kawą.-Dzięki za kawę.
- Nie łaska sobie zrobić.-wstałam i włączyłam czajnik.
- Ale ty robisz najlepszą.-uśmiechnął się.
- Od razu widać, że ci się poprawiło.-wtrącił się Krzysiek i od razu wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Do kuchni wszedł Bednorz.
- Co tu się dzieje?-zapytał-Jak miło, że zrobiłaś mi kawę.-już sięgał po kubek z moją kawą ale byłam szybsza.
- Jak chcesz to sobie zrób.-upiłam łyk kawy. Michał i Krzysiek wybuchneli śmiechem.
- Tylko się nie udław.-uśmiechnął się. W tym momencie do każdego z nas przyszedł sms.
- Do was też napisał Zatorski?-zapytał Igła.
- Ja niby idę na ślub Fabiana więc nie wiem co mu odpisać.-powiedział Bednorz.
- Człowieku między jednym ślubem a drugim jest tydzień czasu. Dlatego idziesz i niema gadania.-zakomunikowałam.
- Ale...-zgromiłam go spojrzeniem.
- Bartek z nią się nie dyskutuje.-szepną do niego Krzysiek.

* Bednorz *
Nina wydaje się być twarda ale to tylko maska. Przejrzałem ją. Boi się, że nie da rady sprostać wymaganiom chłopaków, ponieważ nie będzie miała siły aby walczyć z chorobą i się podda.
- Czemu nam nie powiedziałaś o swojej chorobie?-zapytał Krzysiek.
- Każdy z was ma swoje problemy, po co zawracać wam głowy moimi?-odpowiedziała pytaniem.
- Dziewczyno to nie jest jakiś tam problem.-Ignaczak podszedł do niej.- Czy ty wiesz co ja czułem kiedy lekarze powiedzieli, że bez dawcy nie masz szans na przeżycie a nawet jeśli jakiś się znajdzie to te szanse są bardzo nikłe? To w ogóle cud, że teraz z tobą rozmawiam!
- I właśnie dlatego wam nie mówiłam!-po policzkach Niny słynęła łza. Dziewczyna chciała jeszcze coś powiedzieć ale na szczęście do kuchni wpadła Dominika.
- Ninka czemu te ciastka są zamknięte na kłódkę?-zapytała mała Ignaczak. Dopiero teraz zauważyłem, że trzyma w ręce duży słój pełen ciastek.
- Dostałam je od przyjaciela z Ameryki. Może znasz nazywa się David Lee.-Dominika pokiwała twierdząco głową.-Pierwszego stycznia David przyśle mi kluczyk do kłódki i codziennie mam jeść po jednym ciastku. W dniu kiedy zjem ostatnie David przyjedzie do Polski.-Nina lekko się uśmiechnęła.-Wiesz co, mam coś dla ciebie.-wzięła Dominikę za rękę i poszła z nią do swojego pokoju. Nastała długa cisza.
- Krzysiek za ostro zareagowałeś.-w końcu się odezwałem.
- Wiem ale co ja poradzę na to, że tak cholernie zależy mi na tym aby była szczęśliwa.-Krzysiek oparł się o blat.
- Bartek mam do ciebie prośbę.-zaczął Kubiak-Zaopiekuj się nią. Zrób wszystko aby nie myślała o tej przeklętej białaczce. Wiem, że to dużo ale-przerwałem mu.
- Spokojnie, zrobię wszystko co będę mógł.-powiedziałem.
-Tato, tato. Zobacz.-Dominika podbiegła do Igły.
- Skąd ty to masz?-Krzysiek zrobił wielkie oczy.
- Ciocia Nina mi dała.-mała pobiegła do salonu. Krzysiek z jednej strony był zdziwiony a z drugiej wściekły.
- Krzysiek musimy się zbierać bo dzieciaki idą jutro do szkoły.-w kuchni pojawiła się Iwona.
- No dobra. Michał jedziesz z nami?-zapytał Krzysiek.
- Jasne.-chłopaki poszli do przedpokoju gdzie czekała już Iwona z dzieciakami a Nina właśnie żegnała się z Dominiką. Kiedy Kubiak jako ostatni wychodził z mieszkania podszedłem do drzwi aby je zamknąć.
- Spróbuj ją skrzywdzić, a już nigdy nie zagrasz w siatkówkę.-Michał powiedział i poszedł do reszty. Zamknąłem drzwi i odwróciłem się. Za mną stała Nina.
- O co chodziło Michałowi?-zapytała a ja nie wiedziałem co jej odpowiedzieć.


Wrzucam wam kolejny post.
Wiem, że niewiele wam wnosi ale mam nadzieję, że się spodoba.









  

sobota, 17 września 2016

Rozdział 4

Obudziłam się w szpitalu. Jedyne co pamiętam to utrata przytomności resztę pamiętam jak przez mgłę. Rozejrzałam się do o koła. Na krześle obok łóżka spał Bednorz. Po jego policzku spłynęła łza. Chciałam ją delikatnie otrzeć ale w tym momencie Bartek się obudził.
- Nina wybudziłaś się.-powiedział uradowany.
- A co miałam się nie wybudzić.-oburzyłam się. Dopiero po chwili wyobraziłam sobie co musieli przeżywać kiedy widzieli mnie w takim stanie przez kilka dni a może nawet tygodni.- Sorry już tyle razy miałam coś takiego, że zapominam jak czasami przerażająco to wygląda.-uśmiechnęłam się.
- Żebyś wiedziała. W pewnej chwili myślałem, że już się nie obudzisz.-wyglądał na zmartwionego.
- Nie pozbędziesz się mnie tak szybko.-starałam się poprawić mu humor i chyba mi się udało.- Co powiedzieli lekarze?
- Lekarze powiedzieli, że przeszczep się przyjął i jeśli będziesz o siebie dbać oraz brać leki wszystko będzie dobrze.
- Przeszczep?-zdziwiłam się.
- Teraz słuchaj i nie przerywaj. Kiedy straciłaś przytomność na hali razem z Gibą i Ignaczakiem przywieźliśmy cię do szpitala. Jak Giba mówił lekarzom co ci jest usłyszeliśmy to i nie dawaliśmy mu spokoju dopóki nam nie powiedział. Jak już wszystko wiedzieliśmy zastanawialiśmy się czy powiedzieć Piotrowi czy nie ale gdy lekarze poinformowali nas, że jeśli szybko nie znajdzie się dawca to masz marne szanse już się nie zastanawialiśmy. Krzysiek natychmiast zadzwonił do Piotra i powiedział mu o całej sprawie. Piotr przyjechał jeszcze tego samego dnia. Lekarze zrobili potrzebne badania i pobrali mu szpik który jest teraz w tobie.-skończył.
- A mogę wiedzieć jaki Piotrek jest moim ojcem?-zapytałam z nadzieją.
- No nie wiem.-Bartek się uśmiechną. A ja się na niego błagalnie popatrzyłam.- No dobra Gruszka.
- Piotr Gruszka?-zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak.-ziewną siatkarz.
- Bartek ile tu siedzisz? Tylko szczerze.-popatrzyłam się na chłopaka.
- No nie wiem. Może parą, paręnaście godzin.-zaczął się zastanawiać.
- To idź się wyspać..- Bartek chciał już coś powiedzieć ale mu przeszkodziłam.- Bez gadania.-chłopak wyszedł a ja się położyłam. Zamknęłam oczy i odpoczywałam. Jednak mój spokój długo nie potrwał, bo do sali wszedł ktoś inny i widocznie rozmawiał przez telefon. Po głosie rozpoznałam, że to Kubiak. chciałam się z nim przywitać bo odkąd wyjechał do Japonii nie widziałam się z nim, ale uznałam, że poudaję nieprzytomną i podsłucham jego rozmowę.
- Odpieprz się w końcu o de mnie!-powiedział wściekły siatkarz.
-...
- Czy ty do cholery nie rozumiesz!? Nie będę wchodził z tobą w jakieś układ!. Już dość życie mi spieprzyłeś!-z tonu głosu Michała było słychać, że jest mocno wkurzony.
-...
- Nie mieszaj jej do tego!-nie wiem o kogo chodziło ale widocznie Kubiakowi na tej dziewczynie bardzo zależało.
-...
- Spróbuj ją tknąć a nie żyjesz!-groził siatkarz swojemu rozmówcy.
-...
- Jesteś pojebany człowieku.-Michał rozłączył się i usiadł na krześle. Swoim dłońmi obioł moją dłoń. Następnie oparł swoją głowę o dłonie i zaczął płakać. Byłam trochę zdziwiona bo rzadko można zobaczyć płaczącego  Kubiaka.-  Co ja zrobiłem? Śmierć Moniki to moja wina. Nie wybaczę sobie jeśli tobie też coś się stanie.
- Michał ile ty do cholery masz lat. Bo tak beczą 5 latki a mi się wydaje że ty masz 28 lat.-starałam się wyglądać na wściekłą.
- Nina wiedziałem, że w końcu się wybudzisz.-siatkarz mnie przytulił.
- Bartek nie mówił, że przyjdziesz.-powiedziałam.
- Czyli teraz tylko udawałaś?-zapytał i chwilę się zastanowił.- To z kolei oznacza, że musiałaś słyszeć moją rozmowę.
- Michał nie zadręczaj się to nie twoja wina.-starałam się pocieszyć chłopaka.
- Ale to prze zemnie Monika nie żyje.- Michał usiadł na krześle.
- Michał nie będziemy tu rozmawiać. Możesz wziąć mój wypis?-zapytałam. Kubiak wyszedł. Ja w tym czasie się przebrałam. Po pięciu minutach Michał był już z powrotem a w ręce trzymał kartkę.
- No to idziemy.-powiedział z uśmiechem na twarzy.- A tak w ogóle to Bartek mówił ci, że mieszkacie teraz razem?
- Nie.-zdziwiłam się.
- No wiesz razem z Gruszką i Bednorzem ustaliliśmy, że po tym wszystkim nie będziesz mieszkać sama. Na początku Piotrek chciał cię wziąć do siebie ale powiedziałem, że to będzie dla ciebie zadurzy szok. Wtedy Bartek zaproponował abyś zamieszkała u niego.-wyjaśnił mi chłopak.
-Fajnie, że podjęliście decyzję be zemnie.-powiedziałam z wyrzutami.
-  Możesz mi powiedzieć jak mieliśmy zapytać się ciebie o zdanie skoro byłaś w śpiączce?-zapytał się chłopak.
- Racja.-powiedziałam i wyszliśmy. Przez całą drogę ze szpitala do mieszkania Bednorza (a od teraz i mojego) Michał opowiadał mi o Japonii.
- Może te Japonki są niskie ale jakie ładne.-rozmarzył się Kubiak.
- Ładniejsze ode mnie?-zapytałam.
- Hmmm... pomyślmy.-zaczął się ze mną droczyć.- Tak patrząc na ciebie z przykrością muszę stwierdzić, że nie ma ładniejszej dziewczyny od ciebie.-uśmiechną się. Zapukałam do drzwi. Po jakiś dwóch minutach czekania Bednorz w końcu otworzył.
- No nareszcie.-weszłam do środka.

* Kubiak *
Dopiero podczas śpiączki Niny zrozumiałem jaka jest ona dla mnie ważna. Wiem, że nie mam co liczyć na związek z nią ale przyjaźń która między nami jest mi wystarcza. Zastanawiam się tylko co by było gdybym ją stracił. Bartek w końcu otworzył drzwi. Wszedłem za Niną do mieszkania a potem jej pokoju.
- No to mów o czym tak rozmawiałeś przez telefon.-pokazała abym usiadł obok niej a ja to zrobiłem.
- Dobrze ale mi nie przerywaj. W Japonii zacząłem zadawać się z nieodpowiednimi ludźmi przez co miałem spore problemy. Ponieważ tamci zaczęli mi grozić a ja nie wiedziałem co robić dlatego chciałem z tobą porozmawiać bo ty zawsze masz jakiś pomysł. Niestety Monika powiedziała, że jesteś w Niemczech i nie wie kiedy wrócisz. Byłem zdesperowany dlatego postanowiłem powiedzieć o tym Monice. Wysłuchała mnie i jak to ona od razu pojechała na komisariat wzięła odpowiednie papiery i pojechała do Japonii. Tam okazało się, że ludzie z którymi zadarłem byli tylko pionkami jakiegoś polskiego mafiozy. Starałem się wybić Monice z głowy pomysł aby go znaleźć ale ona nie chciała mnie słuchać. Zalazła go ale to była ostatnia rzecz w jej życiu jaką zrobiła.-po moim policzku spłynęła łza.- Teraz grozi mi, że załatwi ciebie. Nie daruję sobie jeśli coś ci się stanie.-spuściłem głowę. Nina nic nie mówiła tylko mnie przytuliła.
- Nie zadręczaj się tym przeszłość już nie wróci, liczy się przyszłość i to jakich ludzi mamy przy sobie.-powiedziała łagodnym głosem. Schowałem twarz w jej długie kasztanowe włosy, które nie pachniały tak jak zawsze jej ulubionym szamponem malinowym tylko szpitalem. Pewnie dalej siedzielibyśmy wtuleni do siebie gdyby do pokoju nie wszedł...


Hej!
Przepraszam za tak długą nieobecność ale zmieniam szkołę i nie mam za dużo czasu.
Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że nie uda mi się wywiązać z wstawiania 3/4 postów w tygodniu ale będę ich wstawiać jak najwięcej.
Mam nadzieję, że wam się podoba.


poniedziałek, 12 września 2016

Rozdział 3

* Nina *
Obudziłam się z krzykiem. W śnie znowu odwiedziła mnie siostra tym razem nie jako duch który chce mi coś przekazać. Śniła mi się jej śmierć, powtórny widok jej zakrwawionego ciała mnie przeraził. Kiedy tylko zaczęłam o tym myśleć łzy napłynęły mi do oczu.  Nagle do pokoju wbiegł Krzysiek. Widziałam jego przerażenie w oczach więc postanowiłam go uspokoić ale chyba mi to nie wyszło.
- Ten sen był taki realny a za razem tak przerażający.-z trudem wybełkotałam.
- Już jest w porządku. Nie bój się.-usiadł koło mnie i przytulił. Wiedziałam, że tak się zachowa. On zawsze mnie wspiera. Teraz widzę jakie szczęście ma Iwona. Wtuliłam się w niego i natychmiast przeszły mi wszystkie emocje. Pewnie dłużej byśmy tak siedzieli gdyby ni z tond ni z owąd do mojego pokoju wparował Bednorz. Dziwnie się na nas popatrzył. Nie chciałam wiedzieć co sobie pomyślał o tej dwuznacznej sytuacji.
- Krzysiek możesz na chwilę.-Bartek skierował się za drzwi pokoju. Kiedy Krzysiek do niego dołączył zamknęli drzwi. Na szczęście Igła na tyle dobrze mnie znał, że nie zamknął drzwi do końca. Dzięki czemu mogłam podsłuchać o czym rozmawiają.
- Krzysiek ty masz żonę.-oburzył się przyjmujący.
- Wiem. Ninę traktuję jak przyjaciółkę a może nawet jak siostrę. A wiesz, że rodzinie się takich rzeczy nie robi więc proszę cię przestań pieprzyć głupoty.-spokojnym tonem wytłumaczył Ignaczak.
- Mam nadzieję, że tak jest. A tak przy okazji Iwona od dwóch godzin próbuje się do ciebie dodzwonić.-poinformował libero Bartek.
- Dzięki. Idę do niej oddzwonić.-powiedział Krzysiek. Po czym dało się usłyszeć jego kroki i dźwięk zamykanych drzwi. Natomiast do mojej sypialni wszedł Bartek.
- Krzysiek mówił, że śnił ci się koszmar i dlatego był u ciebie.-siatkarz usiadł obok mnie. Ale z niego kłamca.  Tylko z kąt on wiedział o moim śnie? A może jest jasnowidzem? Nie to nie możliwe. Albo Krzysiek mu powiedział? Nie zrobiłby mi czegoś takiego. Dobra trzeba się pogodzić z tym, że nigdy nie dowiem się z kąt on to wie.
- To było coś więcej niż koszmar.-nie byłam pewna czy chce komuś to powiedzieć ale jakbym trzymała to w sobie byłoby jeszcze gorzej. Bartek pokazał abym kontynuowała- Śniła mi się śmierć siostry Ale nie to co widziałam ja. W tym śnie słyszałam jej bicie serca, niespokojny oddech. Czułam jej strach, nie pewność. Widziałam to co ona, jej oczami. Czułam ból który towarzyszył kulom wchodzącym w jej ciało. Na koniec zakrwawione zwłoki, tylko to nie była ona.-uświadomiłam sobie kogo widziałam we śnie zamiast Moniki od razu się rozpłakałam- To ja tam leżałam.
- Nie płacz, to był tylko sen.-poczułam jak Bartek mnie obejmuje.
- Bartek ładnie to tak kraść komuś przytulankę?-usłyszeliśmy głos Ignaczaka. Uwalniając się z uścisku Bartka, wstałam z łóżka i podeszłam do Igły.
- Wiesz, że zawsze będę twoją przytulanką.- uśmiechnęłam się i przytuliłam siatkarza.
- Nina wiesz jak cię lubię i jaka dla mnie jesteś ważna?-niepewnie zapytał.
- Bo ci uwierzę. Mów o co ci chodzi?-zapytałam.
- Wiesz. Iwona z dzieciakami przyjeżdża do Bełchatowa i pomyślałem...-nie skończył.
- Wiem o co ci chodzi i zgadzam się. Załatwię sobie pokój w hotelu i już mnie nie ma.-wyciągnęłam z szafy małą walizkę.
- Nie pozwolę ci spać w hotelu.-oburzył się Krzysiek
- A masz jakiś inny pomysł?-zapytałam.
- Ja mam.-wtrącił się przyjmujący skry.-Mam wolny pokój mogłabyś zamieszkać u mnie na pewien czas.
- Bartek nie chcę robić ci problemu.-zamknęłam walizkę i wzięłam telefon. Bartek chwycił moją walizkę i zaczął z nią wychodzić.- Gdzie ty idziesz?
- Idę zanieść walizkę do "twojego" pokoju.-powiedział nie patrząc na mnie.
- Jedyne miejsce do którego się udam to hotel. Dlatego proszę o zwrot walizki.-udawałam oburzoną.
- Jak chcesz.-Bartek podszedł do mnie. Podniósł mnie i przerzucił przez ramię.
- Puszczaj mnie!-zaczęłam krzyczeć.- Krzysiek, zrób coś.
- A co ja mogę?-zapytał libero z rozłożonymi rękami. Nie zdążyłam odpowiedzieć siatkarzowi bo Bartek wyniósł mnie z MOJEGO mieszkania.
- Cześć chłopaki możecie otworzyć?-Bednorz zaczął z kimś rozmawiać.
- Ależ oczywiście.-usłyszałam znajomy głos.-A mówiłeś, że pójdzie jak z płatka.
- Gdybym wiedział jaki ciężar biorę na siebie.-po tych słowach uderzyłam go z całej siły w plecy. Bartek postawił mnie w swoim mieszkaniu i zamkną drzwi.

* Bednorz *
Postawiłem Ninę u mnie w mieszkaniu i zamknąłem drzy.
- Cholera z kąt ona ma tyle siły.-zacząłem masować miejsce w które dostałem od Niny.
- Właśnie po to przyszliśmy. Chcemy cię uprzedzić, że zaczym Nina zaczęła swoją przygodę z siatkówką chodziła na kickboxing i minimum dwa razy w tygodniu chodzi na siłke.-powiedział Kłos.
- Fajnie, że dopiero teraz o tym mówicie.-byłem trochę załamany.
- Poradzisz sobie.-Karol poklepał mnie po ramieniu.
- Mam taką nadzieję. Do zobaczenia na treningu. Jeśli przeżyję.-uśmiechnąłem się i wszedłem do mieszkania. Nina siedziała w salonie.
- Nina przepraszam za moje zachowanie ale obiecałem twojemu ojcu, że się tobą zajmę.-usiadłem obok niej.
- Z kąt ty znasz mojego ojca?-zdziwiła się. Bartek jaki z ciebie baran, przecież ona o niczym jeszcze nie wie. Jak teraz z tego wybrnąć? po krótkiej chwili wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Ostatnio zagadał do mnie jakiś facet, zapytał się czy cię znam. Kiedy potwierdziłem przedstawił się i poprosił abym się tobą opiekował.-skłamałem.
- Tyle lat się mną nie interesował a teraz kochanego tatusia udaje.-Nina była oburzona.
- Może wreszcie zrozumiał jaką ma cudowną córkę.-. Nina lekko się uśmiechnęła. Dopiero po chwili zorientowałem się co właśnie powiedziałem. Nina chciała coś powiedzieć ale właśnie zadzwonił jaj telefon. Odebrała i zaczęła nawijać po hiszpańsku. Ona ma chyba znajomości na całym świecie. Po chwili rozłączyła się i zaczęła pakować torbę na trening.

* Nina*
Po rozmowie z przyjacielem zaczęłam pakować swoją torbę na trening.
- Gdzie idziesz?-usłyszałam pytanie.
- Giba i paru chłopaków którzy grają przeciwko Polsce w Meczu Gwiazd są w Bełchatowie aby zagrać sparing z wami i potrzebują jednego zawodnika. Giba poprosił abym z nimi zagrała.-skończyłam pakować torbę.
- Mogę iść z tobą aby pokibicować?-zapytał.
- Jak chcesz.-odpowiedziałam i wyszłam z mieszkania. Po dziesięciu minutach byłam na hali. Poszłam się szybko przebrać. Kiedy weszłam na boisko po jednej stronie siatki byli już obcokrajowcy. Podeszłam do nich.
- Ceść Nina.-przywitał mnie Antiga-Chcialem cie poinfolmowac, ze komunikujemy się po angielsku aby kazdy zrozumial.-poinformował mnie.
- Mi pasuje.-to były moje ostatnie słowa wypowiedziane po polsku w tym dniu.
- Ninka, już myślałem, że nie przyjdziesz.-powiedział uradowany David Lee.
- Bo niby tak się stęskniłeś?-zapytałam.
- No a nie?-oboje zaczęliśmy się śmiać. Po chwili na boiska weszli siatkarze Skry i zaczęliśmy sparing. Jako zawodnik dobrze grałam na każdej pozycji. Dwa pierwsze sety wygraliśmy bez trudu do 18 i 22. Ostatni trzeci set graliśmy już na przewagi. 30:29 dla nas. Piłka setowa i czas na moją zagrywkę. Podnoszę piłkę z boiska. Idę za linię dziewiątego metra. Czuję na sobie spojrzenie Bartka ale staram się tym nie przejmować. Mam dwa wyjścia albo bezpiecznie ale łatwo zaserwować floata albo z ryzykiem ale mocno zaserwować z zagrywki z wyskoku. Szybko podjęłam decyzję. Podrzuciłam piłkę wysoko i lekko do przodu. Doszłam. Wyskoczyłam. Uderzyłam piłkę i... AS! Tym samym zakończyłam sparing. Sama nie mogłam uwierzyć jak łatwo nam poszło. Kiedy Bednorz przyszedł mi pogratulować chłopaki ze Skry popatrzyli na niego jak na zdrajcę. Tylko o co im chodziło przecież to był tylko sparing, a nawet jeśli byłby to mecz to chyba można gratulować zwycięzcą.
- Idziemy oblać nasze zwycięstwo, chodź z nami.-zaproponował Giba.
- No dobra.-popatrzyłam jeszcze w stronę kłócących się Bednorza i Wlazłego.
- Nie martw się, poradzi sobie.-usłyszałam głos.
- Nie martwię się o niego. Tylko nie chcę aby w tak świetnym zespole były spiny o byle co.-odwróciłam się do przyjaciela z Brazylii.
- Nie byłbym taki pewien co do tematu tych kłótni. Odkąd wiemy kto jest twoim ojcem ciągle się kłócimy czy ci powiedzieć czy nie.-chyba za dużo powiedział bo zrobił dziwną minę.
- Gilberto mogę ci coś powiedzieć w tajemnicy?-zapytałam a siatkarz pokazał, że mogę mu ufać.- Wiem, że mężczyzna który mnie wychowywał nie jest moim ojcem. Matka powiedziała mi o tym kiedy dowiedziała się o mojej chorobie i o tym, że jedynym ratunkiem dla mnie jest szpik biologicznego ojca.-patrzyłam na chłopaka.
- Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że-nie dokończył a na jego twarzy pojawiło się przerażenie.
- Białaczka wiem o tym od dwóch tygodni. Wiedziałam, że chłopaki coś wiedzą bo zaczęli sypać, ale nie wiedziałam jak o to zapytać.-spuściłam głowę.
- Czemu mi nie powiedziałaś?-Giba był trochę zdenerwowany.
- Masz swoje problemy po co miałabym cię obarczać jeszcze swoimi?-zapytałam.
- Głuptasie. Przecież zawszę ci pomogę.-siatkarz mnie przytulił. Nagle zrobiło mi się strasznie słabo. A po chwili straciłam przytomność.






wtorek, 6 września 2016

Rozdział 2

W barze dobrze się bawiliśmy. Do czasu kiedy Krzysiek powiedział:
- Nigdy nie zrozumiem czemu ojciec cię zostawił i wybrał karierę.
- Za dużo wypiłeś. Przecież to ja zostawiłam rodziców i to całkiem nie dawno.-coś mi nie pasowało Krzysiek nigdy nie miał słabej głowy do picia a tu takie bzdury wygaduje, a może miał po prostu gorszy dzień. Mimo to wróciły przerażające wspomnienia z dzieciństwa. Ojciec zawsze wracał do domu pijany i zaczynało się piekło dla matki która nas broniła a przez to ojciec bił ją za trzy. Kiedyś wrócił upity prawie do nieprzytomności byłam sama w domu. Zaczął się do mnie dobierać, na szczęście w porę wróciła Monika. Na następny dzień poinformowała matkę, że się wyprowadza i zabiera mnie ze sobą. Byłam jej za to wdzięczna. Próbowałyśmy namówić naszą rodzicielkę aby poszła z nami ale ona twierdziła, że za bardzo kocha ojca aby od niego odejść. W tedy zrozumiałam co to znaczy, że miłość jest ślepa. 

*Igła*
Prawię się wygadałem. Mam szczęście bo pomyślała, że jestem już wstawiony. Obok nas pojawili się Winiar i Mariusz.
 - Mogę poprosić do tańca?-Michał poprosił Nine a ona się zgodziła. To był świetny moment aby porozmawiać z Mariuszem.
- Mario ja już dłużej nie dam rady jej okłamywać.-westchnąłem.
- A myślisz, że mi jest łatwo.-oburzył się Wlazły.
- Nie ale ty traktujesz ją jak przyjaciółkę i nie spędzasz z nią tyle czasu, ja traktuję ją jak kogoś ważniejszego. Wiem o niej wszystko i ona o mnie też więc zaraz pozna że coś przed nią ukrywam.-upiłem łyk piwa.
- To masz przekichane. Musisz się jednak zgodzić, że lepiej by było aby dowiedziała się o tym od niego. W końcu to jego córka.-powiedział a ja przyznałem mu rację. W końcu będzie lepiej jeśli Nina dowie się prawdy od niego. Popatrzyłem na tańczącą z Michałem Nine. Była taka piękna kiedy się uśmiechała. "Ona zasługuje na poznanie prawdy ale... Zawsze musi być jakieś ale. Co ona sobie wtedy o mnie pomyśli?"-walkę z myślami przerwała mi Nina.
- Krzysiek wracamy?-zapytała.
- Jak chcesz.-wstałem i wyszedłem za nią.
- Gdzie ty w ogóle masz zamiar się zatrzymać?-zapytała a ja uświadomiłem sobie, że przez tą sytuacje z utratą przytomności nawet nie zająłem pokoju w hotelu.
- No wiesz...-podrapałem się po karku.
- Nie ma sprawy mam wolny pokój.-uśmiechnęła się. Po chwili byliśmy u niej w mieszkaniu.
- Ładne gniazdko.-przyznałem.
- Też tak uważam.-poszła do kuchni- Sąsiedzi też niczego sobie.-kiedy to powiedziała przypomniałem sobie, że na przeciwko mieszka Bednorz.
- Będzie miał się kto tobą opiekować kiedy wyjadę.-uśmiechnąłem się.
- Chciałbyś.-krzyknęła z kuchni. Poszedłem wziąć prysznic. Kiedy wyszedłem z łazienki nie jedząc kolacji  od razu poszedłem do pokoju spać. Obudził mnie krzyk Niny. Szybko pobiegłem do jej pokoju. Siedziała wystraszona na łóżku.
- Ten sen był taki realny a zarazem straszny.-z trudem powiedziała.
- Już jest w porządku. Nie bój się.-przytuliłem ją. Pewnie byśmy dłużej tak siedzieli gdyby do jej mieszkania a później pokoju nie wbiegł...

 
Mam nadzieję, że blog się podoba.
Postaram się wrzucać po trzy/cztery posty w tygodniu bo mam masę pomysłów ale nie obiecuję tego bo nie wiem na ile pozwolą mi szkoła i treningi.
 

poniedziałek, 5 września 2016

Rozdział 1


Mój napastnik szykował się do kolejnego uderzenia kiedy usłyszałam, że ktoś się zbliża. Modliłam się aby ta osoba podeszła tutaj i mi pomogła ale moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Kolejny raz zostałam uderzona na tyle mocno, że straciłam przytomność. Nie wiem co się dalej działo. Obudziłam się w czyimś pokoju. Powoli usiadłam na łóżku opierając się o ścianę. Do pokoju wszedł chłopak. Był ode mnie wyższy o głowę, jego mięśnie świadczyły o tym, że jest sportowcem, miał niebieskie tęczówki w które mogła bym się wpatrywać całymi godzinami.
- Wreszcie się obudziłaś. Jak się czujesz?-zapytał.
- Czuję się całkiem dobrze. A ile tak leżę?
- Jakieś trzy godziny. Tak w ogóle to jestem Bartek.-przedstawił się.
- Nina.-chłopak pod okiem miał wielkiego siniaka. Podejrzewałam co się stało ale wolałam nie pytać.
- Znasz tego kolesia który cię pobił?-nagle zapytał.
- Nie, pierwszy raz go na oczy widziałam.-odpowiedziałam. Nagle zadzwonił mi telefon.- Przepraszam.-odebrałam nie sprawdzając kto dzwoni.
- Słucham?-zaczęłam.
- Kobieto ile można do ciebie dzwonić?!-zapytał zdenerwowany głos.
- No przepraszam ale byłam nieprzytomna.-złapałam się za usta kiedy doszło do mnie ci powiedziałam.
- Co? Nic ci nie jest?-zapytał przerażony Igła.
- Nie wszystko w porządku. A kiedy przyjeżdżasz do Bełchatowa?- starałam się zmienić temat.
- Będę za pięć minut. Gdzie jesteś?-zapytał.
- U Bednorza.-niechętnie powiedziałam po czym mój rozmówca się rozłączył.
- Co się stało?- zapytał Bartek.
- Nic. Tylko chyba będę już się zbierać.-wstałam i ruszyłam do drzwi. Zaczym zdążyłam je otworzyć do mieszkania wbiegł Igła.- Bartek dzięki za opiekę.-powiedziałam i nie zwracając uwagi na Krzyśka wyszłam z mieszkania. nie mogłam na niego patrzeć nie po tym co zrobił mojej siostrze.
- Nina zaczekaj.-usłyszałam głos rzeszowskiego libero ale nie zatrzymałam się. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę.- Nina musimy porozmawiać.
- Ciekawe o czym?-szorstko zapytałam.
- Nie odbierasz ode mnie telefonów, na dodatek od tygodnia mnie unikasz. Co jest?-zapytał zatroskany Krzysiek.
- To już kurwa żałoby nie mogę mieć.-krzyknęłam- Traktujecie mnie jak małe dziecko, jeszcze chwila i będziecie sprawdzać mój telefon.
- Żałobę? Co się stało?-zrobił wielkie oczy.
- O nagle się interesujesz co u twojej, czekaj jak mnie nazywasz? A tak przyjaciółki.
- Nina o co ci chodzi?-Ignaczak wyglądał na zakłopotanego.
- O co mi kurwa chodzi? Czy do cholery możesz mi powiedzieć kiedy od tak zapytałeś się co u mnie, Jak idzie w policji mojej siostrze czy coś w tym stylu? Nie ty potrafisz rozmawiać tylko o tej twojej jebanej karierze. Jakbyś nie pamiętał nie przyjaźnię się z tobą bo jesteś sławnym siatkarzem tylko dlatego że do cholery kiedyś zachowywałeś się jak normalny człowiek a nie jakiś pieprzony gwiazdor.- wykrzyczałam mu w twarz wszystko co myślałam. Siatkarz spuścił głowę.
- Masz rację przepraszam.-siatkarz posmutniał.
- To ja przepraszam. Po śmierci Moniki nie jestem sobą.-przytuliłam go.
- Przykro mi. Co mogę zrobić abyś o tym zapomniała?-zapytał po chwili.
- Przestań zachowywać się jak gwiazdor i choć się napić.-uśmiechnęłam się. W barze dobrze się bawiliśmy. Do czasu kiedy Krzysiek powiedział...


sobota, 3 września 2016

Prolog

Od dwóch dni mieszkam w Bełchatowie. Dzisiaj doszły do mnie ostatnie pudła z rzeczami ze starego mieszkania. Kiedy je rozpakowałam była już 22. Tak na prawdę nie zrobiłam nic co dzisiaj planowałam. Fakt nie musiałam zwiedzać miasta bo kiedy moja siostra jeszcze żyła często tu bywałyśmy. Zjadłam kolację, wzięłam prysznic i poszłam spać.
Chodziłam ciemnymi ulicami Katowic. Do o koła mnie nie było nikogo. Nagle usłyszałam strzał. Pobiegłam w tamtym kierunku. Na ulicy leżała moja siostra cała we krwi. Podbiegłam do niej i chciałam jej pomóc ale nie mogłam. Nagle przeniosłam się do jakiegoś miejsca. Nie wiem gdzie to było ale nie widziałam nic poza bielą. Zaczynałam się bać kiedy przedemną pojawiła się moja siostra.
- Monika?!-zdziwiłam się.- Ale jak? Przecież Ty Ty...-nie mogłam dokończyć.
- Nie żyję.-dokończyła za mnie.- Prawda, ale i tak zawszę będę przy tobie. Muszę ci coś powiedzieć, tylko nie przerywaj. Powiedz chłopakom o mojej śmierci bardzo to przeżyją dlatego musisz być twarda i nie płakać po mnie. Korzystaj z życia puki możesz. Przeszłość związana z moim życiem policyjnym będzie cię prześladować ale nie poddawaj się. I ostatnia rzecz raczej dobra za niedługo poznasz chłopaka w którym się zakochasz ze wzajemnością. Nie zmarnuj tego.-skończyła i zaczęła znikać.
- Monika nie odchodź.-prosiłam. Dziewczyna odwróciła się do mnie.
- Jeszcze się zobaczymy.-uśmiechnęła się i zniknęła. W chwili zniknięcia siostry obudziłam się. Zaczęłam analizować ten sen. Uznałam, że nie jest ważne czy on był prawdziwy czy nie i tak muszę poinformować przyjaciół Moniki o jej śmierci. Zjadłam śniadanie, umyłam się, zrobiłam delikatny makijaż, i szybko się ubrałam. Rozczesałam włosy i postanowiłam zostawić je rozpuszczone. Wyszłam z mieszkania i ruszyłam w stronę hali. Przez całą drogę myślałam jak im powiedzieć o tej tragedii. Nagle poczułam czyjąś rękę na barku. Osoba odwróciła mnie w swoją stronę.
- Jaka ładna twarzyczka, a jaka podobna do siostry. Szkoda będzie ją szpecić.-chłopak złowrogo się uśmiechną.
- Żebym ja ci zaraz czegoś nie oszpeciła.-powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Jaka pyskata. Już cię lubię.-uśmiechną się.
- A ja nie i nie zamierzam.-również się uśmiechnęłam.
- Koniec tego dobrego idziesz ze mną.-pociągną mnie w swoją stronę.
- Nigdzie nie idę.- stanęłam w miejscu.
- Niunia nie chce mi się z tobą kłócić. Masz dwa wyjścia albo idziesz po dobroci albo...-nie skończył tylko się uśmiechną.
- Nie boję się ciebie.-pewnie powiedziałam. Wtedy poczułam uderzenie w głowę. Upadłam. Mój napastnik szykował się do następnego uderzenia kiedy...

Witam. Wiem, że niedużo można się dowiedzieć z tego prologu ale jeszcze się rozkręcam.
Mam do was pytanie chcecie aby zagraniczni siatkarze mówili po angielsku czy po polsku?