* Nina *
Obudziłam się z krzykiem. W śnie znowu odwiedziła mnie siostra tym razem nie jako duch który chce mi coś przekazać. Śniła mi się jej śmierć, powtórny widok jej zakrwawionego ciała mnie przeraził. Kiedy tylko zaczęłam o tym myśleć łzy napłynęły mi do oczu. Nagle do pokoju wbiegł Krzysiek. Widziałam jego przerażenie w oczach więc postanowiłam go uspokoić ale chyba mi to nie wyszło.
- Ten sen był taki realny a za razem tak przerażający.-z trudem wybełkotałam.
- Już jest w porządku. Nie bój się.-usiadł koło mnie i przytulił. Wiedziałam, że tak się zachowa. On zawsze mnie wspiera. Teraz widzę jakie szczęście ma Iwona. Wtuliłam się w niego i natychmiast przeszły mi wszystkie emocje. Pewnie dłużej byśmy tak siedzieli gdyby ni z tond ni z owąd do mojego pokoju wparował Bednorz. Dziwnie się na nas popatrzył. Nie chciałam wiedzieć co sobie pomyślał o tej dwuznacznej sytuacji.
- Krzysiek możesz na chwilę.-Bartek skierował się za drzwi pokoju. Kiedy Krzysiek do niego dołączył zamknęli drzwi. Na szczęście Igła na tyle dobrze mnie znał, że nie zamknął drzwi do końca. Dzięki czemu mogłam podsłuchać o czym rozmawiają.
- Krzysiek ty masz żonę.-oburzył się przyjmujący.
- Wiem. Ninę traktuję jak przyjaciółkę a może nawet jak siostrę. A wiesz, że rodzinie się takich rzeczy nie robi więc proszę cię przestań pieprzyć głupoty.-spokojnym tonem wytłumaczył Ignaczak.
- Mam nadzieję, że tak jest. A tak przy okazji Iwona od dwóch godzin próbuje się do ciebie dodzwonić.-poinformował libero Bartek.
- Dzięki. Idę do niej oddzwonić.-powiedział Krzysiek. Po czym dało się usłyszeć jego kroki i dźwięk zamykanych drzwi. Natomiast do mojej sypialni wszedł Bartek.
- Krzysiek mówił, że śnił ci się koszmar i dlatego był u ciebie.-siatkarz usiadł obok mnie
. Ale z niego kłamca. Tylko z kąt on wiedział o moim śnie? A może jest jasnowidzem? Nie to nie możliwe. Albo Krzysiek mu powiedział? Nie zrobiłby mi czegoś takiego. Dobra trzeba się pogodzić z tym, że nigdy nie dowiem się z kąt on to wie.
- To było coś więcej niż koszmar.-nie byłam pewna czy chce komuś to powiedzieć ale jakbym trzymała to w sobie byłoby jeszcze gorzej. Bartek pokazał abym kontynuowała- Śniła mi się śmierć siostry Ale nie to co widziałam ja. W tym śnie słyszałam jej bicie serca, niespokojny oddech. Czułam jej strach, nie pewność. Widziałam to co ona, jej oczami. Czułam ból który towarzyszył kulom wchodzącym w jej ciało. Na koniec zakrwawione zwłoki, tylko to nie była ona.-uświadomiłam sobie kogo widziałam we śnie zamiast Moniki od razu się rozpłakałam- To ja tam leżałam.
- Nie płacz, to był tylko sen.-poczułam jak Bartek mnie obejmuje.
- Bartek ładnie to tak kraść komuś przytulankę?-usłyszeliśmy głos Ignaczaka. Uwalniając się z uścisku Bartka, wstałam z łóżka i podeszłam do Igły.
- Wiesz, że zawsze będę twoją przytulanką.- uśmiechnęłam się i przytuliłam siatkarza.
- Nina wiesz jak cię lubię i jaka dla mnie jesteś ważna?-niepewnie zapytał.
- Bo ci uwierzę. Mów o co ci chodzi?-zapytałam.
- Wiesz. Iwona z dzieciakami przyjeżdża do Bełchatowa i pomyślałem...-nie skończył.
- Wiem o co ci chodzi i zgadzam się. Załatwię sobie pokój w hotelu i już mnie nie ma.-wyciągnęłam z szafy małą walizkę.
- Nie pozwolę ci spać w hotelu.-oburzył się Krzysiek
- A masz jakiś inny pomysł?-zapytałam.
- Ja mam.-wtrącił się przyjmujący skry.-Mam wolny pokój mogłabyś zamieszkać u mnie na pewien czas.
- Bartek nie chcę robić ci problemu.-zamknęłam walizkę i wzięłam telefon. Bartek chwycił moją walizkę i zaczął z nią wychodzić.- Gdzie ty idziesz?
- Idę zanieść walizkę do "twojego" pokoju.-powiedział nie patrząc na mnie.
- Jedyne miejsce do którego się udam to hotel. Dlatego proszę o zwrot walizki.-udawałam oburzoną.
- Jak chcesz.-Bartek podszedł do mnie. Podniósł mnie i przerzucił przez ramię.
- Puszczaj mnie!-zaczęłam krzyczeć.- Krzysiek, zrób coś.
- A co ja mogę?-zapytał libero z rozłożonymi rękami. Nie zdążyłam odpowiedzieć siatkarzowi bo Bartek wyniósł mnie z MOJEGO mieszkania.
- Cześć chłopaki możecie otworzyć?-Bednorz zaczął z kimś rozmawiać.
- Ależ oczywiście.-usłyszałam znajomy głos.-A mówiłeś, że pójdzie jak z płatka.
- Gdybym wiedział jaki ciężar biorę na siebie.-po tych słowach uderzyłam go z całej siły w plecy. Bartek postawił mnie w swoim mieszkaniu i zamkną drzwi.
* Bednorz *
Postawiłem Ninę u mnie w mieszkaniu i zamknąłem drzy.
- Cholera z kąt ona ma tyle siły.-zacząłem masować miejsce w które dostałem od Niny.
- Właśnie po to przyszliśmy. Chcemy cię uprzedzić, że zaczym Nina zaczęła swoją przygodę z siatkówką chodziła na kickboxing i minimum dwa razy w tygodniu chodzi na siłke.-powiedział Kłos.
- Fajnie, że dopiero teraz o tym mówicie.-byłem trochę załamany.
- Poradzisz sobie.-Karol poklepał mnie po ramieniu.
- Mam taką nadzieję. Do zobaczenia na treningu. Jeśli przeżyję.-uśmiechnąłem się i wszedłem do mieszkania. Nina siedziała w salonie.
- Nina przepraszam za moje zachowanie ale obiecałem twojemu ojcu, że się tobą zajmę.-usiadłem obok niej.
- Z kąt ty znasz mojego ojca?-zdziwiła się.
Bartek jaki z ciebie baran, przecież ona o niczym jeszcze nie wie. Jak teraz z tego wybrnąć? po krótkiej chwili wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Ostatnio zagadał do mnie jakiś facet, zapytał się czy cię znam. Kiedy potwierdziłem przedstawił się i poprosił abym się tobą opiekował.-skłamałem.
- Tyle lat się mną nie interesował a teraz kochanego tatusia udaje.-Nina była oburzona.
- Może wreszcie zrozumiał jaką ma cudowną córkę.-. Nina lekko się uśmiechnęła. Dopiero po chwili zorientowałem się co właśnie powiedziałem. Nina chciała coś powiedzieć ale właśnie zadzwonił jaj telefon. Odebrała i zaczęła nawijać po hiszpańsku. Ona ma chyba znajomości na całym świecie. Po chwili rozłączyła się i zaczęła pakować torbę na trening.
* Nina*
Po rozmowie z przyjacielem zaczęłam pakować swoją torbę na trening.
- Gdzie idziesz?-usłyszałam pytanie.
- Giba i paru chłopaków którzy grają przeciwko Polsce w Meczu Gwiazd są w Bełchatowie aby zagrać sparing z wami i potrzebują jednego zawodnika. Giba poprosił abym z nimi zagrała.-skończyłam pakować torbę.
- Mogę iść z tobą aby pokibicować?-zapytał.
- Jak chcesz.-odpowiedziałam i wyszłam z mieszkania. Po dziesięciu minutach byłam na hali. Poszłam się szybko przebrać. Kiedy weszłam na boisko po jednej stronie siatki byli już obcokrajowcy. Podeszłam do nich.
- Ceść Nina.-przywitał mnie Antiga-Chcialem cie poinfolmowac, ze komunikujemy się po angielsku aby kazdy zrozumial.-poinformował mnie.
- Mi pasuje.-to były moje ostatnie słowa wypowiedziane po polsku w tym dniu.
- Ninka, już myślałem, że nie przyjdziesz.-powiedział uradowany David Lee.
- Bo niby tak się stęskniłeś?-zapytałam.
- No a nie?-oboje zaczęliśmy się śmiać. Po chwili na boiska weszli siatkarze Skry i zaczęliśmy sparing. Jako zawodnik dobrze grałam na każdej pozycji. Dwa pierwsze sety wygraliśmy bez trudu do 18 i 22. Ostatni trzeci set graliśmy już na przewagi. 30:29 dla nas. Piłka setowa i czas na moją zagrywkę. Podnoszę piłkę z boiska. Idę za linię dziewiątego metra. Czuję na sobie spojrzenie Bartka ale staram się tym nie przejmować. Mam dwa wyjścia albo bezpiecznie ale łatwo zaserwować floata albo z ryzykiem ale mocno zaserwować z zagrywki z wyskoku. Szybko podjęłam decyzję. Podrzuciłam piłkę wysoko i lekko do przodu. Doszłam. Wyskoczyłam. Uderzyłam piłkę i... AS! Tym samym zakończyłam sparing. Sama nie mogłam uwierzyć jak łatwo nam poszło. Kiedy Bednorz przyszedł mi pogratulować chłopaki ze Skry popatrzyli na niego jak na zdrajcę. Tylko o co im chodziło przecież to był tylko sparing, a nawet jeśli byłby to mecz to chyba można gratulować zwycięzcą.
- Idziemy oblać nasze zwycięstwo, chodź z nami.-zaproponował Giba.
- No dobra.-popatrzyłam jeszcze w stronę kłócących się Bednorza i Wlazłego.
- Nie martw się, poradzi sobie.-usłyszałam głos.
- Nie martwię się o niego. Tylko nie chcę aby w tak świetnym zespole były spiny o byle co.-odwróciłam się do przyjaciela z Brazylii.
- Nie byłbym taki pewien co do tematu tych kłótni. Odkąd wiemy kto jest twoim ojcem ciągle się kłócimy czy ci powiedzieć czy nie.-chyba za dużo powiedział bo zrobił dziwną minę.
- Gilberto mogę ci coś powiedzieć w tajemnicy?-zapytałam a siatkarz pokazał, że mogę mu ufać.- Wiem, że mężczyzna który mnie wychowywał nie jest moim ojcem. Matka powiedziała mi o tym kiedy dowiedziała się o mojej chorobie i o tym, że jedynym ratunkiem dla mnie jest szpik biologicznego ojca.-patrzyłam na chłopaka.
- Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że-nie dokończył a na jego twarzy pojawiło się przerażenie.
- Białaczka wiem o tym od dwóch tygodni. Wiedziałam, że chłopaki coś wiedzą bo zaczęli sypać, ale nie wiedziałam jak o to zapytać.-spuściłam głowę.
- Czemu mi nie powiedziałaś?-Giba był trochę zdenerwowany.
- Masz swoje problemy po co miałabym cię obarczać jeszcze swoimi?-zapytałam.
- Głuptasie. Przecież zawszę ci pomogę.-siatkarz mnie przytulił. Nagle zrobiło mi się strasznie słabo. A po chwili straciłam przytomność.